Batman: Bloom
Batman jest tylko jeden i jest nim Bruce Wayne. Tak mogłoby brzmieć najkrótsze streszczenie dziewiątego tomu serii Batman zatytułowanego Bloom. Scott Snyder zamyka opowieść rozpoczętą w tomie Waga superciężka, a że ma opinię specjalisty od psucia zakończeń, tym razem udaje mu się uchronić przed takim zarzutem.
W poprzednim tomie rolę Batmana przejął Jim Gordon. Nowy Batman ściśle współpracuje z policją, choć coraz bardziej świadom jest ograniczeń z tego wynikających, z którymi nie musiał mierzyć się Bruce Wayne. Tymczasem w mieście pojawia się tajemniczy Pan Bloom, który posługując się dość nowoczesną biotechnologią zaczyna siać spustoszenie w Gotham. Przekonują się o tym miejskie elity, które bezpośrednio atakuje Bloom w końcówce ósmego tomu.
Tom dziewiąty rozpoczyna się dokładnie w momencie, w którym Snyder pozostawił swoich bohaterów. Bloom zaczyna realizować swój plan, przekształcając przypadkowych mieszkańców na swoje podobieństwo. Pragnie oddać władzę w mieście ludowi, który zaniedbywany przez włodarzy Gotham, stracił zdolność samodzielnego działania. Jego ataki sprawiają, że miasto po raz kolejny staje na krawędzi zagłady. Czy jest jej w stanie zapobiec Jim Gordon, który musi odbyć przyspieszony kurs bycia prawdziwym Batmanem? Czy miasto ocali Bruce Wayne, który powoli zaczyna odzyskiwać pamięć swoim dawnym wcieleniu? A może razem pokonają Blooma?
Scott Snyder zgrabnie kontynuuje opowieść o dwóch Batmanach, którzy muszą przeciwstawić się sile zagrażającej Gotham. Bloom pełen jest scen, w których miasto zrównywane jest z ziemią. Nie brak też napięcia i dramatyzmu związanego z ponowną przemianą Bruce’a Wayne’a, dla którego powrót do roli Batmana oznacza kres marzeń jego i jemu najbliższych. Czy tego rodzaju poświęcenie ma sens, kiedy można stać się bohaterem codzienności?
Bloom zdaje się być głosem tych, którzy zawiedli się na amerykańskim śnie, zostali porzuceni przez władzę i elity społeczne zainteresowane pomnażaniem własnego majątku. Pragnie on oddać miasto ludziom, a zabrać uprzywilejowanym, kryjącym się w cieniu elitom. Pragnie, by Gothman znowu zakwitło, jednak by to się stało, ta jego cześć, która uosabia jego zepsucie, musi zostać zniszczona. Pragnie tego samego co Batman, który jednak zdaje się inspirować mieszkańców do samodzielnej walki o lepsze jutro.
Od strony graficznej Batman wypada całkiem przyzwoicie. Rysownicy dobrze ukazali zmagania z nietypowym czarnym charakterem, który prezentuje dość oryginalnie na tle standardowych przeciwników Mrocznego Rycerza. Greg Capullo, który odgrywa główną rolę w rysowaniu tej serii, znakomicie narysował metamorfozy Blooma, czyniąc zeń postać momentami naprawdę przerażającą.
Uzupełnieniem głównej opowieści jest historia Dwadzieścia siedem (wcześniej przedrukowana w piątym tomie Batman. Detective Comics zatytułowanym Gothtopia). W niej wyjaśniona jest technologia, dzięki której Bruce Wayne mógł ponownie stać się Batmanem. Zresztą sposób przywrócenia pamięci Wayne’owi do specjalnie oryginalnych nie należy i stanowi najsłabszy element Blooma.
Przedostatni tom Batmana w ramach Nowego DC Comics! okazał się lekturą całkiem interesującą. Snyder nie zepsuł opowieści, której podwaliny położył w Wadze superciężkiej, a Bloom zaostrza apetyt na finał całości.
Batman, t. 9: Bloom (Batman Volume 9: Bloom), scen. Scott Snyder, James Tynion IV, rys. Greg Capullo, Dany Miki, Yanikck Paquette, Sean Murphy , tłum. Tomasz Sidorkiewicz, Nowe DC Comics!, Egmont Polska, Warszawa 2017.
