Hitman, tom 1
Po komiksach północnoirlandzkiego scenarzysty Gartha Ennisa można spodziewać się wszystkiego. Z jednej strony autor znany jest realistycznych, uciekających banalnym schematom komiksów wojennych. Z drugiej, autorem pełnych przemocy, ocierających się o pastisz oraz bluźnierstwo opowieści. Seria Hitman zbliża się bardziej do tej drugiej estetyki.
Tommy Monaghan po powrocie z wojny w Zatoce Perskiej para się zabójstwami na zlecenie. W jego życiu brak szczególnych wzlotów czy upadków do momentu, w którym nie zostaje zaatakowany przez kosmicznego pasożyta. Udaje mu się przeżyć to starcie, dzięki czemu uzyskuje zdolności telepatyczne oraz rentgenowski wzrok. Biorąc pod uwagę ogólną zdolność Irlandczyka z Gotham do pakowania się w najróżniejsze tarapaty nowe umiejętności powinny mu się przydać. Tommy zaczyna specjalizować się w zabójstwach czarnych charakterów o nadludzkich zdolnościach. Jego działalność nie może ujść uwadze najważniejszego ze strażników spokoju w Gotham. Jak ułożą się relacje pomiędzy tytułowym bohaterem a Batmanen? Czy uzyskane zdolności pomogą Hitmanowi zachować głowę?
Postać Tommy’ego Monaghana pojawiła się po raz pierwszy w komiksowych kadrach latem 1993 roku. Zadebiutował on w drugim numerze „The Demon Annual” ukazującym się w ramach crossoveru „Bloodlines”, który opowiadał o zmaganiach z rasą kosmicznych pasożytów. Postać irlandzkiego mordercy spodobała się na tyle, że stał się on bohaterem własnego miesięcznika. Materiał zamieszczony w pierwszym tomie tego zbiorczego wydania serii Hitman ukazał się w Polsce na początku dwudziestego pierwszego wieku nakładem wydawnictwa Mandragora.
Garth Ennis nie oszczędza swojego bohatera, który i tak łatwego życia nie ma. Oprócz kosmicznego pasożyta przyjdzie mu zmierzyć się z zemstą mafijnego rodu, czyhającym nań Zamaskowanym Krzyżowcem czy metaludźmi, na których dostał zlecenia. Nie brak zatem widowiskowych pojedynków, strzelanin czy przemocy podanej w iście tarantinowskim stylu.
Wszystko to osadzone zostało w gatunkowych kliszach poddanych umiarkowanie subtelnej dekonstrukcji. Ennis ma skłonności do wyśmiewania superbohaterskich narracji, co czyni także w serii Hitman. Tytułowy antybohater ze swoistym kodeksem moralnym całkiem nieźle sprawdza się jako źródło wytykania superbohaterskich słabostek.
Rysunki, za które odpowiada John McCrea, płynnie niosą opowieść. Realistyczna kreska z dużą dozą przerysowań podkreśla momentami nieco prześmiewczy charakter opowieści. Z drugiej strony estetyką rysunków nawiązuje do hipermaskulinistycznego kina akcji lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Znakomita graficzna robota.
Pierwszy tom serii Hitman to dobre wprowadzenie w swoisty świat tego komiksu. Wielbicieli twórczości Gartha Ennisa nie trzeba zachęcać do tej lektury, choć seria ta ustępują pod względem jakości tekstom, takim jak Kaznodzieja czy Hellblazer. Jednak to nadal solidna porcja dobrej komiksowej rozrywki.
Hitman, t. 1 (Hitman: Rage in Arkham, Hitman: Ten Thousand Bullets), scen. Garth Ennis, rys. John McCrea, tłum. Marek Starosta, Egmont Polska, Warszawa 2020.