Emilka Sza: Jak wiele to nic?
Prowadził ślepy kulawego? W tym przypadku gadała niema do niewidomej. I świetnie sobie radziły. Czy Emilka Sza. Jak wiele to nic? autorstwa Macieja Kura i Magdaleny „Meago” Kani jest o komunikacji?
Być może. O różnorodności ludzkich reakcji na to, co niewytłumaczalne, niewidzialne, o otwartości na fantazję? A może, zgodnie z tytułem, o niczym szczególnym. To komiksowy figielek, fraszka, żart, bazujący na wyrazistych charakterach piątki przyjaciół i na zabawie formą.
Wobec drugorzędnego charakteru fabuły, szalonej zresztą i nie całkiem logicznej, to mogło się równie dobrze nie udać. Na szczęście komiks jest narysowany po mistrzowsku, dzięki czemu ta zabawa miną i kadrem dobrze się czyta.
Tytułowa Emilka, postać narysowana w cyrkowej estetyce, jest mimem (mimką?), który nie tylko pokazuje gestami swój niewidzialny świat, ale i czyni go dostępnym dla innych zmysłów znajomych. Jest autentyczna, wyrazista, prezentuje szerokie spektrum emocji i wszystko robi na 100%. Wywołuje różne reakcje i staje się powodem zabawnych nieporozumień i slapstickowych perypetii.
Ciekawy w komiksie jest poziom meta, kiedy autorzy odnoszą się wprost do specyfiki medium, sprawdzając stabilność kadrów, wielkość dymków i testując onomatopeje.
Emilka Sza to wśród polskich komiksów dla młodego odbiorcy– graficzna perełka. Najlepiej sprawdzi się dla dziewczynek w wieku około 10 lat.
Emilka Sza. Jak wiele to nic?, scen. Maciej Kur, rys. Magdalena „Meago” Kania, Story House Egmont, Warszawa 2021.