Batman: Ostatni rycerz na Ziemi
Zmagania scenarzysty Scotta Snyder i rysownika Grega Capullo z postacią Batmana mają już dość długą historię. Trybunałem Sów otworzyli oni okres dłuższej pracy nad postawią Mrocznego Rycerza, czego efektem były choćby tomy wydane w ramach Nowego DC Comics! O ile wspomniany tom stał się jedną z kanonicznych opowieści o Batmanie, o tyle inne opowieści duetu Snyder-Capullo budziły nieco więcej zastrzeżeń. Komiks Batman: Ostatni rycerz na Ziemi reklamowany jest jako największe osiągnięcie tego autorskiego duetu. Czy tak jest w rzeczywistości?
Pewnego, nie wiemy czy pięknego, dnia Bruce Wayne budzi się w szpitalu w Arkham. Jest wciąż piękny i młody, a jego organizm zdaje się nie nosić śladów jego licznych konfrontacji z zamieszkującymi Gotham arcyłotrami. Jego zdziwienie potęguje fakt, że opiekujący się nim lekarz z wyglądu przypomina Jokera. Ponadto zdaje się, że w świecie, w którym obudził się Bruce Wayne Batman nigdy nie istniał, o czym zapewnia go sam Alfred Pennyworth. Prawda jest jednak bardziej skomplikowana i protagonista udaje się na wyprawę, dzięki której ma zrozumieć to, co mu się przytrafiło. Towarzyszem podróży Batmana będzie zaś głowa Jokera ulokowana w poręcznym pojemniku.
Scott Snyder znany jest z bardzo dobrych pomysłów. Jest też znany z tego, że nie zawsze udaje mu się w ciekawy sposób swoje pomysły rozwinąć. Batman: Ostatni rycerz na Ziemi jest w tym przypadku komiksem środka, gdyż pomysł wydaje się całkiem interesujący, jednak opowieść tonie w nadmiarze szaleńczego chaosu. Co prawda, pewnym usprawiedliwieniem dla fabularnych przeskoków, jest domniemane szaleństwo Bruce’a Wayne’a, a momentami fantasmagoryczna opowieść, to może być jedynie wytworem jego wyobraźni. Jednak takiemu spojrzeniu na zaprezentowaną w tomie historię przeczy dość racjonalne i odwołujące się do znanych z innych opowieści o Gacku motywów wyjaśnienie całego fabularnego zamieszania.
Nie oznacza to, że lektura tego komiksu nie może przynieść czytelniczej radości. Znający dobrze uniwersum DC scenarzysta czyni bowiem liczne aluzje do innych osadzonych w nim opowieści. Znajdziemy tam wątki, które przywołują skojarzenia z komiksem Mister Miracle (równanie antyżycia) czy opowieściami o Lidze Sprawiedliwości. Historia Snydera sprawia wrażenia wyrwanej z większej, być może tylko planowanej, całości, miejscami dość pospiesznie posklejanej. Nie należy po niej oczekiwać rewolucyjnych zmian w świecie Batmana.
Mocną stroną komiksu Batman: Ostatni rycerz na Ziemi są rysunku Grega Capullo. Przyzwyczaił on już zresztą fanów Batmana do wysokiej jakości ilustrowanych przez niego opowieści. Realistyczna kreska, w którą od czasu do czasu wkrada się pewne szaleństwo, dobrze pasuje do fabuły komiksu.
Batman: Ostatni rycerz na Ziemi to lektura, którą trudno jednoznacznie ocenić. Ciekawy pomysł nie doczekał się w pełni satysfakcjonującego rozwinięcia. Lektura komiksu Snydera i Capullo dostarcza sporo przyjemności, jednak nie nazwałbym go ich największym osiągnięciem. Tym, przynajmniej na razie pozostaje wspomniany na początku Trybunał Sów.
Batman. Ostatni rycerz na Ziemi (Batman: Last Knight on Earth), scen. Scott Snyder, rys. Greg Capullo, tłum. Tomasz Sidorkiewicz, DC Black Label, Egmont Polska, Warszawa 2020.